Ale chciałabym się zwrócić do wszelkiej maści artystów zżymających się, że ktoś kradnie ich pracę.
Na
początku powiem, że podoba mi się pana Żakowskiego porównanie internetu
do wielkiej biblioteki i cieszy mnie, że wciąż są twórcy, dla których
zainteresowanie odbiorcy jest równie ważne jak cyferki na koncie
bankowym. Jednocześnie, jako księgowa tak z zawodu i charakteru,
rozumiem, że artysta czy inny twórca też człowiek, często posiadający
rodzinę i liczne zobowiązania finansowe więc pieniądze są dlań nie tyle
ważne co potrzebne.
To, żeby było jasne.
A teraz przyznam się:
Tak,
ja również ściągam filmy z sieci. Moim szczególnym upodobaniem cieszą
się seriale a jeszcze większym seriale polskie, szczególnie te naprawdę
niezłe. A powstało kilka takich. I obejrzałam je dzięki temu, że ktoś
je do sieci wrzucił. Dlaczego zabawiłam się w pirata ? Z naturalnie
przyrodzonej każdemu Polakowi umiejętności „kombinowania” ? Nie!
Z przekonania że mi wolno, bo kto mnie złapie ? Też nie!
To może z przekornej chęci oszczędzenia kilku złotych ?...aa, i owszem, częściowo tak, ale to jeszcze rozwinę.
Głównym
motywem mojego piractwa jest to, że mieszkając na obczyźnie NIE MAM
innej możliwości dostępu do polskiej kultury. Nie posiadam polskiej
telewizji cyfrowej, której nota bene wywóz za granicę jest niedozwolony,
tylko jeszcze nikt nie ściga. Telewizja w moim mieście nie posiada w
swej ofercie programów polskich. Oglądanie legalne w internecie, po
wykupieniu specjalnego abonamentu jest niestety niemożliwe poza
granicami kraju. Kochani Twórcy. Odcinając nas, „piratów” od zasobów w
sieci odcinacie sobie odbiorców. I potencjalnych nabywców. Bo tu działa
mechanizm jak z książką.
Ktoś jeszcze pamięta jak się kiedyś tam
bulwersowałam gdy Pryncypałowa zadała mi pytanie po co kupuję książki,
skoro mogę je wypożyczać z biblioteki ? A kto pamięta, że podobne
pytanie zadała mi kiedyś pani pracująca w bibliotece (celowo nie piszę
„bibliotekarka” ). No to tak samo działa to z każdym innym produktem.
Jakaś część ludzi tego nie kupi. Nigdy i za żadne pieniądze, bo po co ? W
sytuacji przymusowej prędzej zrezygnują całkowicie niż wydadzą choć
złotówkę. I tak będzie. Ale są tacy, co po obejrzeniu pirata będą
chcieli „mieć” oryginał. Z różnych nieokreślonych powodów. Ale, mili
twórcy, jeśli nie wiem że coś istnieje, a tym bardziej, jeśli nie wiem
czy to coś jest warte swojej ceny, to nie wydam na to takich ogromnych
pieniędzy jakich sobie winszujecie za każdy egzemplarz płyty DVD.
I tu wraca kwestii pieniędzy.
W
Szwecji, większość filmów jakie kupiliśmy, a kupiliśmy ich masę,
kupujemy w zwykłym spożywczaku, często w pakiecie 3za99 lub 2za99. Koron
naturalnie. Ile tymczasem kosztuje jeden film DVD w Polsce ? Na
przykład taki Avatar na stronie „najpopularniejszego sprzedawcy dóbr
kulturalnych” po przecenie kosztuje 71,99. Złotych.
My w Szwecji
kupiliśmy go, też po przecenie, za około 50 koron czyli za 22,56
złotych polskich zgodnie z przelicznikiem waluty banku Nordea.
No to jeszcze jeden prosty rachunek.
Za szwedzką średnią wypłatę, czyli za około 20 000 koron mogę kupić 400 takich Avatarów.
A
ile za średnią polską wypłatę ? Nie wiem zbyt dobrze ile się teraz
zarabia w Polsce ale zobaczmy : 400*71,99 = 28 796. No tyle to się chyba
nawet średnio w Polsce nie zarabia ?
A gdybym tak miała za ten film
zapłacić pełną cenę. Na stronie pierwszego lepszego sklepu internetowego
Avatar ma cenę 139 koron szwedzkich. 20 000/139 = w zaokrągleniu 144
szt.
144*71,99 = 10 367. Jak wiele znacie osób, które mają dochó miesięczny powyżej 10 000 , drodzy twórcy ?
I
jeszcze jedno. Dla Polaków mieszkających za granicą niebagatelną kwotą
są też koszty przesyłki. Być może coś się w tej kwestii zmieniło, ale
jeszcze do niedawna przesyłka za granicę od „najpopularniejszego
sprzedawcy dóbr kulturalnych” kosztowała 60 złotych. Podczas, gdy Poczta
Polska za przesyłkę poleconą do kilograma bierze około 34 złote.
Reasumując.
Odcinając
nas, internautów zza granicy od zasobów w sieci, podcinacie drodzy
twórcy gałąź na jakiej siedzicie – odcinacie nas od wiedzy o waszym
istnieniu, o tym kto z was, co dobrego zrobił: napisał, nakręcił,
wyreżyserował czy zagrał. Bez tego – tym bardziej nie kupimy waszego
dorobku, nawet jeśli będzie to kosztować złotówkę.
środa, 25 stycznia 2012, takajedna_ja